Zalew Wiślany i Zatoka listopadem
Jeden z moich znajomych rzucił pomysł, co by na "długi weekend" 11. listopada popływać po Zatoce. "Wspaniała sprawa, zwłaszcza że w tym roku po słonym jeszcze nie pływałem" - pomyślałem i co prędzej wziąłem urlop w pracy. "Uda się czy nie, wolne (pierwsze w tym roku) się przyda..." Kolega zaczął szukać jachtu i tu wyniknął pierwszy, główny i podstawowy problem - wszystko już dawno wyciągnięte na brzeg. Skład przyszłej załogi się zmieniał dość znacznie, a jachtu jak nie było tak nie było.
Z prośbą o pomoc udałem się i na p.r.z. i do Jurka Kulińskiego (co przyniosło bardzo nieoczekiwany efekt, do tej pory nie wiem jak dziękować). Kiedy już straciliśmy właściwie nadzieję i nawet prowodyr całego zamieszania wycofał się z udziału, z Kątów Rybackich nadeszła wiadomość: "Jest na wodzie fajna mieczówka, możecie płynąć"...
No i popłynęliśmy! Trzech nas było, trzech z fasonem: Apacz, Szczepan i ja, ale o tym co i jak, opowiem prawdopodobnie we wiosennym wydaniu Dobrej Praktyki Żeglarskiej Teraz tylko wspomnę krótko, że było wspaniale. Bałem się, że będzie znacznie zimniej. Pogodę trafiliśmy super, dużo słońca, trochę mało wiatru ale za to padało właściwie tylko ostatniego dnia. Temperatura poniżej zera spadała tylko jednej nocy (lód na pokładzie i zdjęcia szronu na kole ratunkowym).
Trasa ze względu na czas pracy śluz prowadziła głównie po śródlądziu ale i o Zatokę udało się zawadzić. Wyszliśmy z Kątów Rybackich 12. listopada i Wisłą Królewiecką popłynęliśmy w stronę Gdańskiej Głowy, Przegaliny i dalej Wisłą Martwą na Motławę. Następnego dnia wyszliśmy kanałem portowym z Gdańska na Zatokę by kilka godzin później Przekopem Wisły wrócić znów na małosolne wody Zalewu Wiślanego wpływając na niego Wisłą Szkarpawą. Odwiedziliśmy patrol Straży Granicznej w Tolkmicku, łódź naukową IMOROS-2 w Krynicy by w niedzielę po południu zacumować w Kątach...
Po więcej zapraszam do DPŻ.